Kilka lat temu wyjechał z Brzegu, wcześniej kilkakrotnie reprezentował Stal i BTP, a także był grającym trenerem brzeskiego zespołu w Lidze Okręgowej. Artur Majewski, bo o nim mowa, pojawił się w maju na jednym z meczów ligowych Stali. Była więc okazja do krótkiej rozmowy.
Co się z Tobą działo od czasu, kiedy wyjechałeś z Brzegu?
Wyjechałem stąd sześć lat temu i jeszcze przez dwa lata grałem w piłkę w Solcu Kujawskim, w którym występowałem w IV lidze i całkiem nieźle nam szło. Później jednak musiałem postawić na pracę zawodową i zrezygnowałem z gry. Obecnie prowadzę swoją działalność, zajmuję się transportem i współpracuję z firmami farmaceutycznymi.
Nie ciągnie Cię do piłki?
Ciągnie mnie cały czas, mieszkam obecnie w Bydgoszczy, gdzie organizowane są ligi szóstek i razem ze znajomymi gramy tam i się tym bawimy. Teraz to jest już jednak tylko i wyłącznie zabawa, bo jeśli już płacę za granie, to inaczej tego nie można nazwać.
Jesteś wychowankiem Stali Brzeg, kilka razy wracałeś tu grać, dwukrotnie byłeś grającym trenerem, jak wspominasz lata tu spędzone?
Czasy, kiedy tu grałem wspominam dobrze, trochę gorzej wspominam lata, kiedy byłem trenerem. To były zupełnie inne czasy dla brzeskiego klubu, ciężko nam było poskładać dobry zespół, a co za tym idzie trudno było o dobre wyniki. W porównaniu z tym, co jest tu teraz to niebo i ziemia. Zdecydowanie lepsze dla mnie były lata, kiedy byłem tylko zawodnikiem. Już jako 18-latek wchodziłem do zespołu seniorów i mogłem grać u boku takich zawodników jak Witek Rawski, czy Mariusz Marciniak. To była fajna ekipa i było od kogo się uczyć.
Dość szybko stąd wypłynąłeś na szersze wody i później zwiedziłeś sporą liczbę klubów. Jesteś w stanie wszystkie wymienić?
Już w wieku 20 lat trafiłem do Oławy, a później zwiedziłem kilka innych klubów, później było Kępno, Kalisz, Kielce, ponownie Brzeg, Lipki i wspomniany Solec Kujawski. Niewykluczone, że coś pominąłem, ale tego tyle było, że mogło mi coś umknąć.
Który moment w Twoje karierze możesz uznać za swój największy sukces?
Dużym sukcesem było dostanie się do Korony Kielce. Grała wtedy wprawdzie jeszcze tylko w III lidze, ale to był renomowany klub, z zawodowym podejściem do treningów. To na pewno moja najlepsza przygoda podczas grania w piłkę. Na pewno też Oława, do której trafiłem z Brzegu w momencie kiedy Moto Jelcz był drugi w III lidze i walczył o awans. W tym zespole grało kilku doświadczonych graczy z I-ligową przeszłością, jak choćby Bogdan Sak, Marek Grabowski, czy Mieczysław Łuszczyński. To była bardzo silna drużyna.
Czy grałeś jeszcze z kimś, kto później zaznaczył swoją obecność w większej piłce?
W Kaliszu grałem w jednej drużynie z Marcinem Kaczmarkiem, który później zrobił karierę w Koronie Kielce, z której trafił do reprezentacji Polski, a obecnie z powodzeniem występuje w Lechii Gdańsk. To był wielki talent. Dla mnie jednak osobiście najlepszym piłkarzem, z którym grałem był Marek Grabowski, który uważam że był bardzo niedoceniany i powinien był zrobić znacznie większa karierę w I lidze niż ta, która była jego udziałem. Nie mogę też nie wspomnieć Irka Gortowskiego, który grał w I lidze w Śląsku Wrocław, a występując w II lidze został tam królem strzelców.
Nie żałujesz, że więcej nie osiągnąłeś w sporcie?
Nie ma czego żałować, bo skoro więcej nie osiągnąłem, to pewnie nie mogłem tego zrobić. Oczywiście żartuję, bo być może można było coś zrobić inaczej, ale człowiek jak jest młody to dokonuje różnych wyborów, które nie zawsze są słuszne.
W Brzegu nie bywasz często, ale czy wiesz, co się dzieje w brzeskiej piłce?
Nie śledzę wyników Stali na bieżąco, ale jak tylko tu jestem to zaglądam na stadion podpatrzeć, to się dzieje. Czuje duży sentyment to tego miasta i do tego klubu, więc całkowicie o nim nie zapominam. Mam stały kontakt z kilkoma kolegami z boiska, jak choćby z Wojtkiem Kaszubem, więc mam od kogo też zasięgać informacji.
A jakie wrażenie na Tobie zrobił nowy obiekt, na którym teraz wstępują piłkarze?
Rewelacja i tylko mogę żałować, że nie było tak, kiedy moje pokolenie grało w piłkę. Mam nadzieję, że to pociągnie za sobą rozwój brzeskiej piłki i za kilka lat zbuduje ona swoją siłę.
Dziękuję za rozmowę.
Ryszard Dzwonek
rydz77@interia.pl
maja to był gość...szkoda ze ja był trenerem w btp to była ch.. przez duze C
OdpowiedzUsuńArtur wymiatał. Szkoda zmarnowanego talentu.
OdpowiedzUsuń