Futsaliści Orlika Brzeg, którzy od kilku tygodni są już pewni awansu do I ligi, w minioną sobotę podjęli na własnym parkiecie poważnego rywala, którym była Akademia Futsal Club Pniewy – mistrz Polski z dwóch ostatnich sezonów. Orlik pokazał się z bardzo dobrej strony, przegrywając zaledwie 1:2.
Sprowadzenie do Brzegu mistrza Polski i uczestnika Ligi Mistrzów to kolejne duże osiągnięcie futsalowej sekcji Orlika. Przed rokiem brzeżanie przed sezonem zmierzyli się z niemiecką Herthą Berlin, a teraz podjęli najlepszy polski zespół naszpikowany reprezentantami Polski oraz z Frane Despotovicem, kapitanem reprezentacji Chorwacji i zawodnikiem regularnie występującym w reprezentacji gwiazd światowego futsalu.
Orlik został wzmocniony kilkoma graczami ogranymi w wyższych ligach. W brzeskim zespole zagrali Janusz Fabijaniak i Tomasz Rabanda (Stangum Wawelno – I liga) oraz Paweł Ujas (TPH Polkowice – ekstraklasa), a także Paweł Boczarski, Patryk Schwarz i Grzegorz Puszkiewicz. Zabrakło natomiast grającego trenera Mateusza Posyniaka oraz Artura Adamowskiego i Słoweńca Jovicy Todica.
Orlik dobrze się bronił między innymi dzięki świetnej postawie Marcina Raczkowskiego (fot. Ryszard Dzwonek) |
Mimo dużej klasy przeciwnika brzeżanie zagrali bardzo dobrze. Po pierwszej połowie Orlik nieoczekiwanie prowadził 1:0, a bramkę w 8. minucie z rzutu wolnego zdobył Marcin Kucharski. Po zmianie stron goście zdołali wyrównać, a następnie zapewnić sobie zwycięstwo 2:1, ale mecz mógł się inaczej potoczyć, gdyby brzeski zespół był bardziej skuteczny. Orlik między innymi dwa razy trafił w poprzeczkę bramki gości po strzałach Stefana Karnatowskiego i Pawła Boczarskiego. Również i przyjezdni mieli swoje okazje do kolejnych bramek, ale nie po raz pierwszy bohaterem Orlika był znakomicie spisujący się w bramce Marcin Raczkowski, który wielokrotnie popisywał się wręcz niewiarygodnymi interwencjami.
Janusz Fabijaniak próbuje powstrzymać Filipa Mójtę (fot. Ryszard Dzwonek) |
Dobra postawa Orlika w meczu z mistrzami Polski daje nadzieje na udany sezon w I lidze. – Całym zespołem zagraliśmy bardzo dobre spotkanie – uważa Janusz Fabijaniak, drugi trener Orlika; myślę że każdy z chłopaków może być z siebie dumny. Prowadzenie do przerwy z mistrzem Polski i uczestnikiem Ligi Mistrzów sprawia że nie mamy się czego wstydzić. Jeżeli utrzymamy skład taki jaki dzisiaj grał to jest to dobry prognostyk na I ligę.
Przez kilka ostatnich sezonów w Akademii bronił brzeżanin Łukasz Błaszczyk, który z tym zespołem dwa razy zdobywał mistrzostwo kraju, był wicemistrzem, wywalczył Puchar Polski oraz występował w Lidze Mistrzów. Wychowanek Brzeskiego Towarzystwa Piłkarskiego przed sezonem opuścił jednak Akademię, ale został w niej również znany w Brzegu Mateusz Mika. – Bardzo wysoko oceniam dzisiejszą grę Orlika – zapewniał Mika. Zawsze twierdziłem, że w Brzegu są bardzo dobrzy zawodnicy z wysokimi umiejętnościami. Mimo że w naszym zespole każdy z zawodników ma za sobą grę w reprezentacji, jak nie seniorskiej to młodzieżowej, to ciężko nam się dzisiaj grało z brzeżanami. Cieszę się z dobrej postawy brzeskiego zespołu, tym bardziej że czuję się z tym miastem w pewien sposób związany. To tutaj, w Altisie Brzeg, zaczynałem z grę w piłkę na dużym boisku i to tutaj też zaczynała się moja przygoda z futsalem w środowiskowej lidze dla amatorów.
Orlik Brzeg – Akademia FC Pniewy 1:2 (1:0)
1:0 Marcin Kucharski – 8.; 1:1 Łukasz Pieczyński – 30.; 1:2 Bartosz Łeszyk – 38.
Orlik: Marcin Raczkowski – Marcin Kucharski, Paweł Boczarski, Janusz Fabijaniak, Tomasz Rabanda, Patryk Schwarz, Stefan Karnatowski, Paweł Ujas, Grzegorz Puszkiewicz.
Akademia: Nicolae Neagu – Frane Despotovic, Marcin Stanisławski, Dariusz Pieczyński, Filip Mójta, Daniel Lebiedziński, Łukasz Laskowski, Dominik Solecki, Michał Wojciechowski, Bartosz Łeszyk, Mateusz Mika, Łukasz Pieczyński. Trener Klaudiusz Hirsch.
Ryszard Dzwonek
rydz77@interia.pl
Przez kilka ostatnich sezonów w Akademii bronił brzeżanin Łukasz Błaszczyk, który z tym zespołem dwa razy zdobywał mistrzostwo kraju, był wicemistrzem, wywalczył Puchar Polski oraz występował w Lidze Mistrzów. Wychowanek Brzeskiego Towarzystwa Piłkarskiego przed sezonem opuścił jednak Akademię, ale został w niej również znany w Brzegu Mateusz Mika. – Bardzo wysoko oceniam dzisiejszą grę Orlika – zapewniał Mika. Zawsze twierdziłem, że w Brzegu są bardzo dobrzy zawodnicy z wysokimi umiejętnościami. Mimo że w naszym zespole każdy z zawodników ma za sobą grę w reprezentacji, jak nie seniorskiej to młodzieżowej, to ciężko nam się dzisiaj grało z brzeżanami. Cieszę się z dobrej postawy brzeskiego zespołu, tym bardziej że czuję się z tym miastem w pewien sposób związany. To tutaj, w Altisie Brzeg, zaczynałem z grę w piłkę na dużym boisku i to tutaj też zaczynała się moja przygoda z futsalem w środowiskowej lidze dla amatorów.
Orlik Brzeg – Akademia FC Pniewy 1:2 (1:0)
1:0 Marcin Kucharski – 8.; 1:1 Łukasz Pieczyński – 30.; 1:2 Bartosz Łeszyk – 38.
Orlik: Marcin Raczkowski – Marcin Kucharski, Paweł Boczarski, Janusz Fabijaniak, Tomasz Rabanda, Patryk Schwarz, Stefan Karnatowski, Paweł Ujas, Grzegorz Puszkiewicz.
Akademia: Nicolae Neagu – Frane Despotovic, Marcin Stanisławski, Dariusz Pieczyński, Filip Mójta, Daniel Lebiedziński, Łukasz Laskowski, Dominik Solecki, Michał Wojciechowski, Bartosz Łeszyk, Mateusz Mika, Łukasz Pieczyński. Trener Klaudiusz Hirsch.
Ryszard Dzwonek
rydz77@interia.pl
brawo pany!! kiedy kolejny jakiś mecz futsala?
OdpowiedzUsuńByłem i widziałem.
OdpowiedzUsuńW dniu 18.08.2011 roku Orlik Brzeg rozegram mecz sparingowy z zespołem TPH Polkowice. Mecz został rozegramy zgodnie z ustaleniami obu stron 3x20 minut. Do Polkowic brzeżanie przyjechali w bardzo okrojonym składzie (6-ciu zawodników + dwóch bramkarzy), z powodów rodzinno osobistych nie mogło pojawić się na parkiecie kilku podstawowych zawodników, co było widać w trzeciej części gry. Po regulaminowym czasie gry brzeżanie prowadzili 2:3. Z upływem czasu widać było brak ławki rezerwowej Orlika i ostatecznie po bardzo zaciętym, emocjonującym a nawet momentami brutalnym meczu ekipa Polkowic wygrała 8:4 (1:1, 1:2, 6:1).
Dla prezesa oraz trenera gości mecz ten był rozgrywany w celach kondycyjnych, więc chyba osiągnął swój cel.